2020
06 marca„Tak naprawdę jesteśmy tam po to, by być”
Spory ruch na Alei Grunwaldzkiej zwiastował, że wtorkowe popołudnie w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Elblągu nie będzie należało do nudnych. Zabiegani między zajęciami studenci śpieszyli się zarówno na wykład inauguracyjny z przedmiotu Kultura Społeczna i Zawodowa, jak i na spotkanie z ciekawym człowiekiem. Mimo chęci nie każdemu udało się być w dwóch miejscach naraz, mi także z bólem przyszło dokonać wyboru.
Punkt o godzinie 14:00 odbyło się spotkanie organizowane przez Bibliotekę i Wolontariat PWSZ w Elblągu z Rafałem Bilickim wolontariuszem „Domu Serc”. W spotkaniu udział wziąć miała także prezes Regionalnego Centrum Wolontariatu w Elblągu Gabriela Zimirowska, jednak z przyczyn zdrowotnych nie udało jej się dotrzeć na miejsce. W zastępstwie głos zabrała mgr Ewa Patra opiekunka akademickiego wolontariatu, która w kilku krótkich słowach zachęciła obecną na sali młodzież do działania na rzecz innych.
Jednak publiczność oczekiwała gwoździa programu, który spędził 15 miesięcy w środkowej części Chile. Bilicki swoje wystąpienie rozpoczął od przedstawienia organizacji, z której wyruszył na misję. „Domy Serca”, w dokładnym tłumaczeniu „punkty serca”, powstały w 1990 roku we Francji, a ich misją w szerokim ujęciu jest niesienie pomocy samotnym i cierpiącym.
- To jest misja współczucia i pocieszenia. Tak naprawdę jesteśmy tam po to, by być - podkreślał w swojej wypowiedzi.
Następnie przedstawił miejscowości, w których się znajdował, najwięcej czasu spędził w portowym mieście Valparaiso, gdzie zamieszkał w jednej z najbiedniejszych dzielnic. Tam przyszło mu stawić czoło z wielkim ubóstwem, przemocą domową, wieloma zjawiskami patologicznymi.
- Nasza pomoc nie polega na dawaniu pieniędzy, a obecności. Ludzie są tam bardzo biedni, a także bardzo samotni - tłumaczył zebranym misję wolontariatu.
Co ciekawe Chile to kraj ludzi bardzo biednych lub bardzo bogatych. To starcie dwóch nieakceptujących się i nieumiejących wspólnie rozmawiać społeczeństw. Prelegent podkreślał, że jednym z głównych celów organizacji jest bycie łącznikiem tych skrajnych przeciwieństw. W chilijskim społeczeństwie najbardziej cierpią dzieci. Często pozbawione domu, rodziców i miłości wychowują się na ulicy. W dzielnicy Porvenir gdzie przyszło mu mieszkać, rządziło prawo dżungli, nikt nie zwracał uwagi na człowieka jako istotę ludzką. Bilicki z autentycznym przejęciem opowiadał historię ludzkich nieszczęść, często dotyczących tych najmłodszych. Wolontariusze „Domów Serca” często nazywani są „przyjaciółmi dziećmi”. Spędzają z nimi czas, wspólnie się bawiąc czy grając w piłkę. Jak tylko mogą, spełniają ich marzenia.
- Jesteśmy po to, by dać poczucie, że każdy może być kochany. Dzieci często traktują nas wolontariuszy jako swoich ojców i matki. Pragniemy ofiarować im odrobinę uwagi, której w ich domach nie ma - komentował sytuację chilijskich dzieci.
Prezentacja opiewała w bogatą ilość fotografii z przecudownymi widokami chilijskiej ziemi. Wolontariusz - w krótkiej anegdotce - przypomniał, że Chile to kraj, który zawiera jednakowo pustynie, lasy, góry, ocean, lodowce, a także wulkany. Wspominał również o specyficznym i szybko zmiennym mikroklimacie. Obalił również mit dotyczący wysokich temperatur, okazuje się, że latem w Chile jest zaledwie 25 stopni!
Na koniec publiczność - klasycznie, jak na takie spotkania przystało - miała możliwość zadawania pytań, które do cna wyczerpali zarówno studenci, jak i wykładowcy.
Wtorkowe spotkanie było nie tylko cennym doświadczeniem, ale także motywacją dla wielu młodych ludzi do podjęcia międzynarodowych, charytatywnych inicjatyw.
Weronika WójcikI rok II stopnia Pedagogika medialna
Jeśli chcesz dołączyć do grupy akademickiego wolontariatu skontaktuj się z opiekunkami:
Bartosz Kalisz Turn on Javascript!, Ewa Turn on Javascript! lub dołącz do grupy na Facebooku „Wolontariat IPJ
Data publikacji: 06 marca 2020